Beskid Śląski charakteryzuje się szczytami o dosyć stromych wejściach, szczególnie w porównaniu z łagodniejszymi górami Dolnego Śląska. Warto rozplanować sobie trasy tak, by zostawić sporo czasu na odpoczynek – szczególnie, jeśli nasze psiaki nie są nawykłe do chodzenia po górach. Brenna jest moim zdaniem najlepszą miejscówką na długi spacer, jeśli nie chcemy zdobywać kolejnych szczytów, ale jednak poczuć, że jesteśmy w górach. Ponadto jest ona dobrym wypadowym do dalszych wędrówek, jako że w niej zaczyna się sporo malowniczych szlaków.
Brenna
W Brennej nocowaliśmy kilka lat temu i szczerze mogę powiedzieć, że jest to moja ulubiona miejscowość w Beskidach. Przez jej środek płynie rzeka Brennica – prawobrzeżny dopływ Wisły. Znów – punkt od Ginny! Oczywiście musiała w niej zmoczyć brzuszek. Po obu stronach strugi rozciągają się rozległe zielone tereny rekreacyjne. W sezonie znajdziemy tu sporo atrakcji dla dzieci, łącznie z wesołym miasteczkiem, a także zaplecze gastronomiczne i sklepy z pamiątkami. Warto wybrać się na wyjątkowo smaczne lody do Manufaktury Smaku, cukierni połączonej z pracownią czekolady, w której każdy łasuch znajdzie coś dla siebie. Z miejscowości prowadzi wiele popularnych szlaków, dlatego w ciągu naszego wypadu dwa razy zaczynaliśmy trasę właśnie w Brennej. Z Istebnej jedzie się do niej dosyć długo, bo aż godzinę, ale na pewno warto ją zwiedzić lub poszukać noclegu na miejscu. Musimy jednak brać pod uwagę, że jest to miejsce popularne wśród turystów, więc na odpoczynek z dala od tłumów nie możemy liczyć – zwłaszcza w sezonie.
Pętla z Brennej Leśnicy przez Stary Groń, Przełęcz Salmopolską i Trzy Kopce Wiślańskie
Naszą wędrówkę zaczęliśmy od parkingu w Brennej Leśnicy (49°41’05.6″N 18°54’45.1″E). Stąd możemy skierować się od razu na Trzy Kopce Wiślańskie, jednak my postanowiliśmy zrobić około 15-kilometrową pętlę okrążającą dolinę Leśnicy. Pomysł na wędrówkę znaleźliśmy na tej stronie – serdecznie ją polecam jako podstawę do planowania tras. Ruszyliśmy z parkingu ostro pod górę zielonym szlakiem aż na Stary Groń. Na jego szczycie znajdziemy wieżę widokową oraz wiatę turystyczną. Widoki są boskie! Nie zabawiliśmy tu jednak długo ze względu na liczbę turystów i duże zainteresowanie naszymi psami – niestety, jednostronne 😉
Następnie wybraliśmy czarny szlak, łagodny, urokliwy i wiodący wśród łąk i pastwisk. Minęliśmy Chatę Grabową (nie sprawdzaliśmy jej psiolubności), zdobyliśmy szczyt Grabowa i stąd ruszyliśmy czerwonym szlakiem do Przełęczy Salmopolskiej. Jest ona zagospodarowana turystycznie, można do niej bezpośrednio dojechać samochodem. Znajdziemy tu dwa wyciągi narciarskie i mnóstwo knajpek. Ze swojej strony możemy polecić klimatyczną Bikej Cafe, mają naprawdę pyszną kawę! Wypiliśmy ją siedząc na leżakach na zewnątrz, więc nie pytaliśmy, czy możemy wejść z psami – w razie potrzeby warto o to dopytać.
Z Przełęczy Salmopolskiej skierowaliśmy się żółtym szlakiem w stronę Trzech Kopców Wiślańskich (w prawo za Bikej Cafe). Niestety, jego początek jest dość niefortunny. Trzeba przejść nim przez ruchliwą drogę, a wejście z ulicy z powrotem do lasu jest rozpoczęte bardzo stromym stopniem, który może sprawić trudność psom. Sam szlak wiedzie przez zadrzewione tereny i przyjemny, choć nie dostarcza zbyt wielu wrażeń wzrokowych. Prowadzi aż na sam szczyt Trzech Kopców. Tutaj dopadały nas co chwilę rzęsiste ulewy, więc musieliśmy przyspieszyć kroku.
Minęliśmy rozpoznawcze dla tego szczytu trzy kamienie symbolizujące Wisłę, Ustroń i Brenną i zaczęliśmy schodzić zielonym szlakiem do Brennej Leśnicy. Ten szlak wiedzie nas trochę przez dość mroczny las, a trochę przez urocze polany, z których jest bajeczny widok na okoliczne góry. Niestety, zakończony jest dość długim odcinkiem wysypanym bardzo ostrymi kamykami, które dla psich łapek były nieprzyjemne. Wróciliśmy na parking przemoczeni od stóp do głów, ale usatysfakcjonowani!
Łatwa trasa z Brennej do Karkoszczonki
To była nasza końcowa wyprawa, najkrótsza i chyba najbardziej rozczarowująca. Liczba turystów, którzy zaczepiali psy mimo naszych próśb, by tego nie robić, była dosyć trudna do zniesienia. Na pewno z psem warto wybrać się tą trasą poza sezonem wakacyjnym. Auto możemy zaparkować na parkingu w Brennej (współrzędne: 49°43’05.3″N 18°57’46.3″E). Następnie wybieramy żółty szlak i trzymamy się go aż do samej Przełęczy Karkoszczonka. Trasa jest łatwa, początkowo wiedzie wzdłuż Brennicy, jest w dużej mierze asfaltowa i mocno zalesiona – nie ma co liczyć na podziwianie widoków w trakcie marszu. Jednak cień i zejścia do wody są mocnym plusem tego szlaku.
Z Przełęczy rozpościera się piękny widok, nieco zepsuty leżącymi poniżej stertami blach i palet. Turyści ciągną tutaj do Chaty Wuja Toma – prywatnego schroniska ulokowanego na zboczu przełęczy. My ze względu na tłumy ominęliśmy Chatę, ale w ogródku schroniska widzieliśmy ludzi z psiakami, mimo że jest on wysypany kamykami, który na pewno niezbyt sprzyja odpoczynkowi czworonogów. Przełęcz Karkoszczonka na pewno jest dobrym przystankiem w drodze do zdobycia innych szczytów – Kotarza, Skrzycznego, Szyndzielni czy Klimczoka. Stąd możemy też dojść do Szczyrku, Przełęczy Salmopolskiej lub ruszyć z powrotem do Brennej, co też właśnie uczyniliśmy.