Śląsk. Beskid Śląski i Żywiecki: Istebna oraz pobliskie szczyty – Stożek Wielki, Złoty Groń i Rachowiec

Beskidy nie należą tak naprawdę do moich ulubionych gór. Zawsze dziwię się, że po morderczej wędrówce wyjątkowo stromym szlakiem odkrywamy nie tyle górską florę, szumiące potoki i dziką przyrodę, co… osiedla domów. Dlatego jestem zdania, że w Beskidach warto wiedzieć, gdzie się wybrać, i planować trasy z wyprzedzeniem. Wtedy faktycznie możemy znaleźć malownicze szlaki z pięknymi widokami i cieszyć się z obcowania z górską fauną i florą. Na naszym ostatnim wypadzie w rejon Beskidu Śląskiego (z zahaczeniem o Beskid Żywiecki) udało nam się znaleźć trasy, które mogę polecić z mniej lub bardziej czystym sumieniem. Opiszę nasze wrażenia, także te negatywne, a Wam pozostawię ocenę, czy warto pójść naszymi śladami.

Istebna

Zatrzymaliśmy się w Istebnej w bardzo psiolubnym pensjonacie Czarna Owca. Leży on na wzniesieniu i z jego tarasu rozpościera się cudny widok. Psiaki są tu mile widziane – dostaliśmy dla nich smakołyki, a na wyposażeniu były miski i kocyki. To naprawdę przemiły gest, który bardzo doceniamy!

Pensjonat leży tuż obok Leśnego Ośrodku Edukacji Ekologicznej z przylegającym do niego uroczym parkiem leżącym na zboczu, który jest idealny na poranny spacer z psiakami. Na jego terenie znajdziemy plac zabaw dla dzieci z drewnianymi atrakcjami (a ja jestem fanką wszystkich drewnianych instalacji tego typu!), liczne ścieżki, które są praktycznie… schodami, ukrytą na samej górze altankę oraz standardowo ławki i kosze – w tym te na psie odchody.

Sama Istebna jednak nie zachęciła nas do zwiedzania. Skutecznie zdemotywowały nas wąskie chodniki, zazwyczaj tylko po jednej stronie drogi, bardzo duży ruch samochodowy i konieczność mijania innych turystów w tak niedogodnych warunkach. Z czterema psiakami to naprawdę niewygodne, a czasem wręcz niebezpieczne.

Trasa z Istebnej na Stożek Wielki

Dla tej trasy warto było wybrać Istebną jako punkt wypadowy naszych wędrówek. Auto możemy zostawić na parkingu w Istebnej – jego współrzędne to 49°34’09.9″N 18°53’26.7″E, a następnie przejść parkiem przy Leśnym Ośrodku Edukacji Ekologicznej w stronę amfiteatru „Pod Skocznią” – jest to rozległy teren rekreacyjny, w którego skład wchodzą m.in. trawiaste boisko do gry w piłkę nożną, piaszczyste boisko do gry w piłkę siatkową i wiata umożliwiająca zrobienie grilla. Stamtąd wybieramy się nad rzekę Olzę i ruszamy ścieżką przyrodniczą „Nad Olzą”. Co pewnie nikogo nie dziwi, Olza zachwyciła Ginkę, jak każda rzeka, do której można wleźć i zmoczyć futerko.

Następnie kierujemy się do parkingu leśnego, gdzie możemy zresztą zostawić auto, jeśli nie chcemy zahaczać o Istebną – współrzędne: 49°34’27.9″N 18°53’05.3″E. Stąd ruszamy zielonym szlakiem na Stożek Wielki, zahaczając o Kiczory, szczyt leżący na granicy polsko-czeskiej. Ta trasa jest wyjątkowo malownicza i przyjemna. Oraz, mimo szczytowego sezonu wakacyjnego, w czasie naszej wędrówki była stosunkowo pusta. Kiczory wyróżniają się ogromną ilością jagodowych krzewów (zapach rozgrzanych słońcem jagód jest nie do podrobienia!) i urokliwymi skałkami.

Na samym Stożku znajduje się psiolubne schronisko z licznymi rozstawionymi na zewnątrz ławami do siedzenia – możemy wypić kawę, wsunąć szarlotkę i oglądać piękne widoki jednocześnie. W powrotną trasę ruszyliśmy tym samym szlakiem – jest tak urokliwie, że nawet nie próbowaliśmy szukać innej.

Złoty Groń w Istebnej

Złoty Groń będzie idealny, gdy po wyczerpujących wędrówkach mamy ochotę usiąść w trawie i pooglądać piękne widoki bez wspinania się na kolejny szczyt. Podjechać możemy autem na bezpłatny parking na samym szczycie góry (współrzędne: 49°33’60.0″N 18°54’38.9″E). Obok parkingu znajduje się wyciąg narciarski oraz resort wraz ze spa o nazwie – bez niespodzianki – Złoty Groń. My jednak skierowaliśmy się w stronę wieży transmisyjnej. Nie wiedzie tam żaden szlak, ale ścieżka jest bardzo wyraźna. Musimy się liczyć z tym, że Złoty Groń jest popularny wśród amatorów wszelkich outdoorowych sportów. Minęliśmy startującego motolotniarza oraz osoby jeżdżące konno, koło nas śmigały quady i crossy. Mimo to udało się nam znaleźć przyjemne miejsce na uboczu, żeby po prostu sobie odpocząć, gapiąc się w dal.

Trasa ze Zwardonia na Rachowiec

Pod koniec naszego urlopu szukaliśmy mniej wymagającej trasy, która jednak może zachwycić widokami. Rachowiec to był strzał w dziesiątkę! Szczyt leży w Beskidzie Żywieckim. Wędrówkę rozpoczęliśmy z miejscowości Zwardoń. Z Istebnej jedzie się tutaj jedynie dwadzieścia minut, a sama trasa przejazdu jest niesamowicie malownicza. Auto zaparkowaliśmy przy kościele (49°30’13.4″N 18°58’23.8″E) i ruszyliśmy czerwonym szlakiem w stronę Rachowca, najpierw idąc miejscowością, a potem skręcając w prawo za remizą ochotniczej straży pożarnej. Wejście jest dosyć ostre, ale bardzo szybko znajdujemy się na terenie zabudowań.

Tutaj niestety czekają nas mniej miłe niespodzianki w postaci psów uwiązanych na łańcuchu – jak widać nawet piękna sceneria nie sprzyja dobremu traktowaniu zwierząt… Ponadto na tym odcinku jeździ dosyć sporo aut. Z tego małego osiedla domów widzimy już wyciąg, który wyznacza najwyższy punkt góry. Prowadzi tam dosyć stroma ścieżka wijąca się wśród łąk koloru miedzi, które w lipcu są niesamowicie… głośne! Świerszcze mają tu najwyraźniej idealne warunki do życia. Żeby dojść do drewnianego tarasu widokowego, musimy zejść nieco niżej. Sam taras jest poniżej szczytu góry i nie widać z niego wcale wiele więcej. Jednak sam widok z Rachowca jest po prostu oszałamiający – możemy bez trudu zobaczyć Tatry, słowacką Małą Fatrę czy bliższą Wielką Raczę. Dla tego widoku naprawdę warto zdobyć Rachowiec. My ze względu na zmęczenie nasze i psiaków ze szczytu zeszliśmy tą samą drogą.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.