Dolny Śląsk. Tajemnice Złotego Stoku

Jeżeli lubicie puste szlaki, długie wyprawy po cienistym lesie, niskie góry i piękne widoki – Złoty Stok to coś dla Was. To niewielkie, bardzo urokliwe miasteczko na Dolnym Śląsku, leżące u stóp Gór Złotych. Dawniej zajmowano się tutaj przemysłem górniczo-hutniczym (to zresztą najstarszy taki ośrodek w Polsce), dziś miasto stawia przede wszystkim na turystykę. Osoby lubiące szaleńcze przygody zainteresować może park linowy Skalisko. W jego ofercie są różnorodne przeszkody i zjazdy na linie nad nieczynnym kamieniołomem. My nie skorzystaliśmy z tej atrakcji ze względu na psy, ale okrzyki śmiałków niosły się po całej okolicy… może Was to zachęci. A może wręcz przeciwnie! Na szczęście trasy parku mają różną trudność i można wybrać dla siebie tę mniej ekstremalną.  

nieczynny kamieniołom

Kolejną sztandarową atrakcją Złotego Stoku jest Muzeum Górnictwa i Hutnictwa Złota, które – jak sama nazwa wskazuje – umieszczono w dawnej kopalni złota i arsenu. Co ważne, podziemia można zwiedzać z psem! Jeszcze nie wybraliśmy się z naszymi czterołapami, ale planujemy odwiedzić Kopalnię Złota po sezonie. Obawiam się, że w czasie wakacyjnego oblężenia trzy psy pod ziemią byłyby większą atrakcją dla turystów niż samo zwiedzanie sztolni 😉 Jeżeli zdecydujecie się na odwiedzenie Kopalni Złota, pamiętajcie, że panuje tam niska temperatura – około 7 stopni. Także kurtki i ubranka dla co wrażliwszych psów są bardzo wskazane.

Sztolnia Książęca na czerwonym szlaku

My jednak wybieramy Złoty Stok ze względu na długie szlaki, na których rzadko spotyka się ludzi – nawet w wakacyjny weekend. Trzeba jednak pamiętać, że drogi wiodą tutaj przez tereny leśne przynależące do Nadleśnictwa Bardo, a więc psy musza być prowadzone na smyczy. Trzy główne trasy rozpoczynające się w miasteczku wiodą na Jawornik Wielki (872 m n.p.m.). Na jego szczycie znajduje się dwupiętrowa wieża widokowa. Na regulaminie samej wieży jest niestety zakaz wprowadzania psów, który jest trochę niezrozumiały: nie ma tam w ogóle tłumów, a sama budowla jest raczej niska i drewniana. Czasem mam wrażenie, że takie zakazy wstawia się po prostu odruchowo, jako jeden z wielu znaczków koniecznych, by regulamin wyglądał poważnie… Na wieżę warto mimo wszystko wejść choć na chwilę, bo możemy z niej zobaczyć między innymi sam Złoty Stok, górę Ślężę, Zalew Paczkowski i jeziora: Nyskie i Otmuchowskie. Podobny widok jest na czerwonym szlaku nieco niżej, a na umieszczonej tam tablicy podpisane są najważniejsze elementy krajobrazu.

widok z wieży widokowej na Jaworniku Wielkim

Szlaki wiodące na Jawornik Wielki to czerwony, zielony i żółty. Wszystkie rozpoczynają się na rynku, dlatego auto warto zostawić pod ratuszem (jeszcze nie zdarzyło nam się, żeby nie było tam miejsca parkingowego). Czerwony szlak wiedzie wzdłuż Złotego Potoku, do którego chłodnej wody chętnie pakują się psy. Po drodze miniemy też wspomniany wcześniej kamieniołom, a także poniemiecki pensjonat Złoty Jar, którego front składa się głównie z okien – wygląda to naprawdę bajkowo. Czerwony szlak długo wiedzie nas po płaskim terenie, dlatego w pewnym momencie trzeba wspinać się stromo pod górę, żeby wejść na wyższą wysokość. Po intensywnej wspinaczce docieramy do Przełęczy pod Trzeboniem. Na jej terenie znajduje się spora drewniana wiata oraz miejsce na ognisko – idealne miejsce dla odpoczynek. I na szczęście bez zakazu wprowadzania psów. Po postoju możemy wznowić wędrówkę: idziemy dalej czerwonym szlakiem, a drogowskaz wskaże nam kierunek na Jawornik Wielki.  Żeby dojść do wieży, w pewnym momencie musimy odbić w prawo, w żółty szlak. Oznakowanie jest słabe, ale ktoś miły oznaczył trasę srebrnym sprejem na drzewie.

Złoty Potok, wzdłuż którego wiedzie czerwony szlak

Drugą trasą, którą dojdziemy na Jawornik Wielki, jest szlak żółty. On poprowadzi nas nad kamieniołomem – widok z góry na ten obiekt jest świetny, szczególnie, gdy wcześniej widziało się go z dołu. My tym szlakiem wracaliśmy za pierwszym razem. Przechodzi przez drogę krzyżową, ale poza tym jest mniej interesujący niż pozostałe drogi. Nie wiedzie przez szczyty, ale po zboczach. On także prowadzi do Przełęczy pod Trzeboniem, z której musimy czerwonym szlakiem pójść w stronę szczytu. Warto wybrać go jako drogę powrotną, gdy zejdziemy z Jawornika i zechcemy wracać do miasteczka.

stadko na tle naparstnic – zeszliśmy ze szlaku żółtego, by wspiąć się na Trzeboń

Zielony szlak jest najbardziej malowniczy ze wszystkich i jednocześnie najtrudniejszy. Nim także musimy dojść do kamieniołomu, ale tu skręcamy ostro w lewo tuż za parkiem linowym. Droga przez chwilę wiedzie w przeciwną stronę niż chcemy iść, ale potem gwałtownie zakręca. Przez większość czasu idziemy wzdłuż polsko-czeskiej granicy. Na tym szlaku znajdziemy ostre podejścia, a chwilami trzeba się przedzierać przez zarośla. Po drodze miniemy sporo skał, które dodają trasie uroku. Ciri, urodzona wspinaczkomaniaczka, próbowała na każdą koniecznie wleźć… Jeżeli wasze psy mają podobne kiełbie we łbie co ona, musicie na nie uważać. Niekiedy skały są śliskie lub kończą się pionowym uskokiem, więc o wypadek nietrudno. Dzięki temu, że zielony szlak jest stromy już na samym początku, szybko znajdujemy się na dużej wysokości i możemy oglądać piękne widoki. Warto też zwrócić uwagę na bukowe zagajniki – wyglądają jak wypielęgnowane parki, bo pod bukami rośnie niewiele roślin. Na tej trasie znajdziemy też zbocza porośnięte paprociami, naparstnicami i mnóstwem innych roślin. Jest na czym zawiesić oko!

skałki na zielonym szlaku i pewna wannabe kozica

Idąc zielonym szlakiem, w pewnym momencie dochodzimy do drogowskazu. Zielony szlak skręca tu w lewo, a my wybieramy skręcający w prawo żółty (inny niż ten poprzedni, ma symbol przekreślonego skośnie kwadratu) – na Jawornik Wielki. Nie warto szukać Jawornika Małego, bo nie jest oznaczony, a przynajmniej my go nie odnaleźliśmy po długich poszukiwaniach. Ten żółty szlak jest dziki. Dosłownie. Zarośnięty, gubiący się wśród gałęzi i siewek dębów. Idący niewielkim wąwozem, nagle znikający pośród młodych iglaków. Wędrówka zmienia się tutaj w bieg na orientację i test na spostrzegawczość. Jeśli dodatkowo niedawno spadł deszcz… No cóż, byliśmy mokrzy po ramiona. A psy po czubki łebków. Żółty szlak prowadzi prosto na wieżę widokową na Jaworniku Wielkim. Najlepiej wrócić potem czerwonym szlakiem do Przełęczy pod Trzeboniem i wybrać czerwony lub żółty, by trafić z powrotem do Złotego Stoku.

uliczka przy rynku w Złotym Stoku

Góry górami, ale sam Złoty Stok także warty jest uwagi. Te cudne kamieniczki z płaskorzeźbami, urocze uliczki, rzeźbione zegary i ozdoby na ścianach domów… Zastanawiam się, czemu miasteczko nie jest tętniącym życiem ośrodkiem turystycznym, a piękne budynki na rynku stoją puste i się rozpadają. Ulice są wymarłe, z nielicznymi osobami przemykającymi od bramy do bramy, choć mogłoby tam być pełno kawiarni i restauracji. Podobnie zaniedbane jest oznakowanie Gór Złotych: zdobyliśmy Kikoł czy Trzeboń, ale znaleźliśmy tylko kamień oznaczający szczyt, żadnej tabliczki z nazwą góry. Z jednej strony, na pewno dzięki temu Złoty Stok jest tak spokojnym i mimo wszystko niezatłoczonym miejscem. Z drugiej – żal tego ogromnego potencjału, który ma w sobie, bo naprawdę mało widziałam tak ładnych miast.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.