Biskupia Kopa to najwyższy (890 m n.p.m.) i najpopularniejszy szczyt Gór Opawskich. Wędrowców przyciągają tu piękne widoki i czynne schronisko pod szczytem (psiolubne!), w którym można usiąść i zjeść frytki lub pierogi. Sam budynek powstał na początku XX wieku i jest naprawdę malowniczy, a szczególną uwagę zwracają drewniane rzeźby, których w okolicy schroniska stoi całe mnóstwo. Na szczycie Biskupiej Kopy znajduje się odremontowana wieża widokowa, która została zbudowana w 1898 roku na miejscu starej, drewnianej konstrukcji. Niestety, nie wejdziemy do niej z psami – nie jest to głupi zakaz, biorąc pod uwagę strome i wąskie schody prowadzące na górę. Sam szczyt Kopy jest dość ciekawy, bo obok wieży są ruiny drugiego schroniska, które miało chyba zostać zbudowane przez prywatnego inwestora z Czech. Budowy nie dokończono, a jej resztki straszą turystów… Na szczycie znajdziemy też ławki, stoły i drewniane wiaty, przez co w ładny weekend robi się tu naprawdę tłoczno.
Na Biskupią Kopę można wspiąć się kilkoma różnymi szlakami. Najpopularniejsze trasy wiodą z Jarnołtówka lub Pokrzywnej. Warto wejść na stronę ze szlakami turystycznymi, by zorientować się w przebiegu dróg do wyboru. Moja ulubiona trasa zaczyna się na parkingu w Pokrzywnej (współrzędne: 50.285654, 17.450568), z którego od razu zagłębiamy się w porastający górską dolinę las. Zaraz na początku miniemy polankę z drewnianymi wiatami, które w okolicach Świąt Bożego Narodzenia są oświetlone lampkami choinkowymi, a jedna z nich zmienia się w uroczą szopkę. Uwaga – od samego początku musimy uważać na dziką zwierzynę. Ostatnio tuż przy parkingu zauważyliśmy pędzącego zboczem dzika. Na trasie możemy spotkać też zające, sarny oraz… muflony, które przechodzą tu z czeskiej strony gór.
Z parkingu idziemy wciąż zielonym i jednocześnie niebieskim szlakiem. Dojdziemy wkrótce do rozstaju tych dwóch tras. Niebieski szlak prowadzi przez Gwarkową Perć – jest to stroma skała, na górę której można wejść za pomocą metalowej drabiny. Psy po drabinie raczej się nie wespną, ale Perć można ominąć i wejść łagodniejszym zboczem. Następnie trzeba skręcić w lewo żółtym szlakiem, by dojść do schroniska pod Biskupią Kopą. My jednak trzymamy się zwykle zielonego szlaku i idziemy nim aż do rezerwatu Cicha Dolina wzdłuż szemrzącego koło ścieżki strumyka. Po drodze trzeba czasem przejść przez wodę, dlatego warto mieć buty z wyższą podeszwą. To bardzo przyjemna trasa, która długo wydaje się całkiem płaska, by nagle gwałtownie się wznieść. Na tym odcinku musimy się trochę namęczyć. Po drodze zanika oznaczenie szlaku, ale wydeptana ścieżka poprowadzi nas prosto do Przełęczy Mokrej.
Gdy będziemy się wspinać, warto rzucić okiem za siebie – mamy stąd widok na majaczącą w oddali Pokrzywną, a dalej Prudnik, a przy dobrej widoczności nawet… Elektrownię Opole. Na samej Przełęczy jest łyso, ponieważ lasy w tych okolicach zostały wycięte. Znajdziemy tu oznaczenia szlaków oraz rozdroże – w lewo możemy wejść na Srebrną Kopę (o której przygotuję oddzielny wpis), a skręcając w prawo dojdziemy do schroniska, które doskonale stąd widać. Ze schroniska na szczyt wiedzie wyraźna trasa, która jest jednocześnie zielonym i czerwonym szlakiem. Szczyt Biskupiej Kopy jest dość rozczarowujący, jeżeli trafimy akurat na dzień, gdy wieża jest zamknięta (w powszednie dni poza sezonem wakacyjnym) lub jesteśmy sami i nie mamy możliwości zostawić psa, by z góry podziwiać widoki.
Ale nie martwcie się – nic straconego! Z Przełęczy Mokrej możemy wybrać pomarańczowo-niebieski szlak narciarski, który wiedzie wygodną drogą dookoła szczytu Biskupiej Kopy. Po drodze możemy podziwiać piękne widoki – zobaczymy Zlate Hory, Głuchołazy i masyw Przedniej, Średniej i Tylnej Kopy, o których pisałam tutaj. Z tej perspektywy wyglądają jak niewielkie pagórki! W oddali mienią się jeziora Otmuchowskie i Nyskie. Po drodze miniemy urokliwą drewnianą altankę, w której możemy na chwilę przysiąść. Szlak prowadzi okrężną drogą do schroniska pod Biskupią Kopą.
Przebieg tego szlaku znajdziecie tutaj pod nazwą Pętla Wolfa – nie ma go na poprzedniej mapie turystycznej, której link podałam. I tutaj uwaga – od Przełęczy Mokrej trzeba skręcić trochę w prawo i koniecznie od razu poszukać pomarańczowo-niebieskiego oznaczenia. My ostatnio wybraliśmy inny szlak (niebieski), który, jak nam się wydawało, powinien prowadzić do szlaku narciarskiego. Nie prowadził, zaczęliśmy schodzić do Czech i potem wracaliśmy na przełaj, brodząc w głębokim śniegu (i tutaj głębokie wyrazy wdzięczności dla apki Locus Map, która nas dobrze poprowadziła!). Było wesoło, a przynajmniej Ginny uważała, że śnieg sięgający powyżej jej brzuszka jest super ekstra, ale raczej polecam Wam trzymać się cały czas pomarańczowo-niebieskiego szlaku 😉
Ze schroniska wracamy żółtym szlakiem, który zimą jest bardzo wyślizgany – schodząc naprawdę trzeba uważać. Wiem, bo zaliczyłam kilka razy zjazd na tylnej części ciała. Możemy iść dalej żółtym szlakiem przez Piekiełko (przejście tworzone przez skały) do Jarnołtówka, jednak potem musielibyśmy wracać na parking ulicą bez chodnika. Możemy też zejść na niebieski szlak i iść w dół Gwarkową Percią. My jednak nie chcemy schodzić w tak stromym miejscu, dlatego dochodzimy żółtym szlakiem do dużej polany z drewnianą wiatą i odbijamy w prawo nieoznaczoną trasą, by zejść do Cichej Doliny. Tutaj skręcamy ostro w lewo i idziemy już cały czas prosto aż do parkingu.
Oczywiście, to jest tylko nasz wariant drogi na Biskupią Kopę i z powrotem. Szlaków i nieoznaczonych tras jest naprawdę mnóstwo, na tyle, że co jakiś czas udaje nam się zgubić, mimo że na Kopie byliśmy już wiele razy. Wybrana przez nas trasa jest dosyć długa, szczególnie, że czasem zahaczamy jeszcze o Srebrną Kopę. Biskupia Kopa nie jest bardzo wysoką górą, ale widoki z niej (szczególnie z Przełęczy Mokrej) są urzekające. Naprawdę można tutaj się zmęczyć, dlatego psy, które zabieramy ze sobą, muszą być w dobrej kondycji. Niestety, przez wycinkę lasu na osłonecznionych zboczach Kopy chętnie wygrzewają się żmije. Musimy brać to pod uwagę, gdy wybieramy się na wędrówkę późną wiosną i wczesnym latem. Dlatego my najchętniej wspinamy się na Biskupią Kopę jesienią i zimą – szczególnie pięknie jest, gdy górę pokrywa gruba warstwa sypkiego, mieniącego się w słońcu śniegu.