Opolskie. Jezioro Turawskie – brzeg północny

Otoczone lasami Jezioro Turawskie jest wyjątkowym miejscem na mapie Opolszczyzny. Przyciąga entuzjastów sportów wodnych, wędkarzy, spacerowiczów, rowerzystów i… psiarzy, oczywiście. Sam zbiornik powstał w latach 1933-1939 poprzez zalanie kilku wsi – do dziś na zimę, gdy jest bardzo niski poziom wody, można znaleźć miejsca w których znajdowały się fundamenty domów. Jezioro zasilane jest przez rzekę Mała Panew oraz mniejszą rzeczkę Libawę. Ma powierzchnię około 24 km² oraz maksymalną głębokość aż 13 metrów. Można o nim wiele pisać, dlatego rozłożę ten wpis na raty – dziś opiszę brzeg północny.

Jezioro Turawskie – brzeg północny, widok na dwa cyple

Największą wadą Jeziora Turawskiego są sinice. Woda czasem już w czerwcu wygląda niczym jaskrawozielona farba i cuchnie stęchłą zupą rybną. Zakwit zbiornika nie jest jednak jednorodny, zdarza się, że nawet w środku lata sinic jest mniej lub odpłyną od brzegu. Dużo ludzi wtedy się kąpie, nie zważając na ewentualne konsekwencje zdrowotne, ale ja się nie odważyłam i powstrzymuję przed tym psy. Latem wolę wybrać się nad Jezioro Średnie czy Małe leżące przy południowym brzegu Turawskiego – opiszę je w innym artykule.

Względnie czysta woda w maju – w czerwcu były tu już sinice

Nad brzegiem jeziora od strony Turawy ciągnie się wysoki i kamienisty wał, na którym lubią siadać wędkarze. Stąd też jest najlepszy widok na całe jezioro. Możemy obejrzeć tu wybudowaną w 1937 elektrownię wodną znajdującą się między zbiornikiem a Małą Panwią. Miejsc do parkowania jest całkiem sporo – współrzędne wygodnego parkingu na kilka aut to 50.741884, 18.094595. Stąd kierujemy się na wschód, idąc wciąż wałem. Mijamy wcinający się w jezioro cypel, na którym od wielu lat działa przystań jachtowa. W pewnym momencie wał się kończy i schodzimy na asfaltową drogę. Tu skręcamy w prawo i idziemy koło domków letniskowych aż do plaży.

Wiało, stąd te miny! W tle elektrownia wodna

Plaża nad Jeziorem Turawskim jest raczej wąska i miejscami pozarastana. Możemy swobodnie wejść na nią z psami. Musimy jednak pamiętać, że w wakacyjne miesiące jest tu bardzo tłoczno i dla naszego pupila plażowanie może wcale nie być przyjemne. Na plaży dużo osób puszcza psiaki luzem wtedy, gdy akurat jest pusto i nikomu to nie przeszkadza – czyli przez większość zimnych miesięcy. Wzdłuż niej ciągnie się betonowy deptak, przy którym znajduje się mnóstwo lokali oraz baz noclegowych. Wiele restauracji wpuszcza psy, większość z nich ma też ogródki, gdzie można spokojnie usiąść z czworonogiem. Zaplecze gastronomiczne jest jednak czynne głównie na lato. Zimą możemy zastać zamknięte drzwi w większości knajpek. Z noclegami bywa tutaj różnie, jeżeli chodzi o akceptację zwierząt, ale my zawsze w końcu znaleźliśmy miejsce dla siebie i dwóch (wtedy) psów. Trzeba jednak uważać na ceny, czasem są wyższe niż nad morzem!

Widok na małe molo i plażę. Deptak z domkami letniskowymi na drugim planie

Za plażą zaczyna się urokliwy las mieszany. W nim rozsiane są domy letniskowe i pensjonaty – czasem wydaje się, że jesteśmy w dziczy, a nagle za rogiem wyrasta nam sporych rozmiarów rezydencja. Nie polecam tu puszczania psów luzem ze względu na zwierzynę (dużo tu saren i dzików), a także jeżdżące leśnymi drogami auta. W pewnym momencie dotrzemy do kolejnego deptaku z hotelami, domkami i ośrodkami wczasowymi, między którymi znajdują się zejścia do jeziora. Za deptakiem jest już tylko sosnowy las prowadzący aż do rzeki Libawy, którą można przekroczyć dopiero we wsi Dylaki. My zazwyczaj zawracamy w okolicach Ośrodka Szkoleniowego „Strażak”. Taka wyprawa nieraz zajmuje nam i 4 godziny!

Jedne z licznych domów letniskowych ukrytych w turawskim lesie

Brzeg północny Jeziora Turawskiego najbardziej atrakcyjny wydaje mi się zimą. Wody w jeziorze jest wtedy mniej, przez co plaże są znacznie szersze, a psy mogą na nich swobodnie poszaleć ze względu na znikomą liczbę spacerowiczów. Zamarznięte jezioro wydaje niesamowite odgłosy – jakby pod taflą lodu przejeżdżał pociąg-widmo. Bardzo klimatycznie jest po zachodzie słońca, gdy w oddali widać światła miasta i jarzącą się na czerwono elektrownię Opole. Można poczuć się jak na biegunie północnym! Zimą jednak trzeba uważać na dziki, bo chętniej wtedy podchodzą bliżej domków letniskowych.

Jezioro Turawskie zimą – plaża ukryta pod śniegiem

Ogromną, choć chyba niedocenianą atrakcją Jeziora Turawskiego są okoliczne rozległe lasy. By się w nich znaleźć, wystarczy przejść na drugą stronę ulicy Opolskiej. Możemy też zaparkować na parkingu leśnym (współrzędne: 50.741884, 18.094595) i wyruszyć w głąb przejrzystego lasu. Rosną tu jagody i wrzosy, a jesienią także całe mnóstwo grzybów. Co ciekawe, w środku lasu znajdziemy ogromną śródleśną polanę z ogrodzonym lotniskiem pośrodku (współrzędne: 50.758981, 18.131510). Ostrzegam: polankę trudno przejść o suchej stopie, bo jest przecięta licznymi rowami odwadniającymi. Można znaleźć przejścia, ale czasem prościej jest je po prostu przeskoczyć. Albo przepłynąć, jak to leży w ozikowej naturze Ginny.

Widok na lotnisko i wielką polanę ukrytą w lesie. Uwaga na przecinające polanę rowy!

Po północno-zachodniej stronie polany znajdują się stawy hodowlane (współrzędne: 50.766182, 18.113546) . Tutaj wyjątkowo pięknie jest na jesień. Nie polecam jednak spaceru w te okolice późną wiosną i wczesnym latem, bo właściciel stawów płoszy ptactwo wodne za pomocą armatek hukowych. Są bardzo głośne i nieprzyjemne nawet dla ludzi, a co dopiero mających lepszy słuch psów. Nasza trasa wiedzie zazwyczaj z parkingu leśnego w stronę stawów hodowlanych. Obchodzimy je, przecinamy polankę koło lotniska i wracamy z powrotem do parkingu. Polecam mieć ze sobą naładowaną komórkę z GPS-em! Ścieżki są dosyć pogmatwane i łatwo jest się zagalopować i w drodze powrotnej wyjść za daleko, na przykład dotrzeć do odległego Rzędowa zamiast parkingu, jak my ostatnio 😉

Staw hodowlany na jesień

Ciekawą atrakcją jest też dąb „Klemens” przy trasie Turawa-Rzędów (współrzędne: 50.743951, 18.113083) – jest to najstarszy dąb bezszypułkowy w Polsce. Ten pomnik przyrody jest otoczony drewnianym płotkiem, więc nietrudno go zauważyć. Niestety, nie ma do niego wygodnego dojścia, musimy ostrożnie przejść przez ruchliwą drogę, aby go podziwiać z bliska.

Ginny we wrzosach – jest ich tu naprawdę sporo

Jak widać, w turawskich lasach jest wiele niespodzianek do odkrycia. Wysokie niczym wzgórza wydmy, ukryte szczątki wież przeciwpożarowych (prawdopodobnie pamiętających czasy budowy jeziora), połacie wrzosów i urokliwe, magiczne ścieżki porośnięte niską trawą to tylko część atrakcji. Żyje tu sporo dzikiej zwierzyny, nierzadko na ścieżkę wybiegną nam sarny, a w oddali zamajaczą sylwetki dzików. Z tego powodu spotkać możemy tu myśliwych. Dlatego pamiętajmy – w lesie psy trzymamy bezwzględnie na smyczy.

One Reply to “Opolskie. Jezioro Turawskie – brzeg północny”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.